Po całotygodniowym niejeżdżeniu na rowerze, dziś postanowiłem się co nieco rozruszać przed zbliżającym się BikeMaratonem w Zdzieszowicach. Pojechałem sobie do Lędzin, gdzie zaliczyłem podwójny podjazd pod Klimont. Takiej ilości błota nie miałem na sobie nigdy w życiu co po dzisiejszej krótkiej przejażdżce :)
Miała być w tym miejscu relacja z wyścigu w Jaworznie, ale niestety przez złe warunki atmosferyczne ( lol) organizatorzy odwołali imprezę. Wraz ze Szturcem po krótkiej debacie postanowiliśmy pojechać do Zdzieszowic na objazd trasy przed maratonem. Oczywiście pomyliliśmy trasę, ale grunt że pojeździliśmy po tamtych terenach i wiemy czego się spodziewać. Nie odbyło się bez gleby - ja zaatakowałem tablicę informacyjną, Szturcu drzewo. Na szczęście skończyło się tylko na zadrapaniach.
Debiut w BikeMaratonie zaliczony :) . Cel jaki sobie stawiałem przed ty startem był taki, że chciałem być w pierwszej 200 w open i przyjechać na mete przed moim ziomkiem Szturcem :) :P . Plan został wykonany w 200% ponieważ udało się dojechać na 35 miejscu w M2 oraz 90 na 546 w open. Czas jaki potrzebowałem na przejechanie dystansu Mini to 1 h 16 min 36 sek, co daje średnią prędkość 25,26 km/h. Nogi przestaja juz boleć, więc czas przygotowywać się do kolejnego maratonu który odbędzie się 8 maja w Zdzieszowicach.
Po sesji fotograficznej CHOMA TEAM nad jeziorem Paprocańskim, wraz ze Szturcem, Bodziem i Dagmarą postanowiliśmy przejechać się do Lędzin pod kościół św.Klemensa przy którym znajduje się masakryczny podjazd. Trochę brakowało oddechu, ale dałem rade :). Po powrocie z Lędzin, wraz ze Szturcem pojeździliśmy po Tychach i na koniec dnia zaliczyliśmy rundkę wokół jeziora.